Boże Narodzenie

Grudzień - miesiąc o zapachu wypranej firany.

02:06,0 Comments


Grudzień. Najpiękniejszy miesiąc w roku. Czas kiedy ludzie są jacyś milsi, kawa smakuje bardziej a mandarynki to podstawa naszej diety.  
Kiedy byłam małą dziewczynką mama starała się stworzyć nam taką magiczną atmosferę. Stawiała w wazonie gałązki świerkowe, kryształowe miski zapełniała pomarańczami, orzechami i niewielką ilością cukierków, co byśmy do świąt wszystkiego nie zjedli a do szkolnej śniadaniówki dorzucała nam mikołaja z nugatowym nadzieniem. Pamiętam też wielkie sprzątanie, które niczym adwentowy kalendarz zaczynało się z 1 grudnia i ciągnęło do samej Wigilii. Mama kazała nam w nieskończoność szorować panele na ścianach i robić porządki we wszystkich szufladach. Jak ja tego nie znosiłam. Setki razy zastanawiałam się po co to wszystko. Na co komu czyste okna i te orzechy w misce. Przecież bez tego święta też będą. A później była taka noc, kiedy działa się magia. Idąc spać zostawiałam mamę w kuchni, a rano budził mnie ten zapach. Taki wyjątkowy, delikatny, unoszący się w całym domu. Czułam go zanim otworzyłam oczy. Budził mnie swoimi rześkimi nutami. Sprawiał, że czułam się jakoś tak bardziej luksusowo, wyjątkowo dopieszczona. Zapach świeżo wypranej firany. O tak! Do dziś kojarzy mi się ze świętami bardziej niż zapach pierników. Wybiegając z pokoju mijałam te błyszczące czyściutkie panele, te świąteczne serwetki na obudowie grzejnika i ozdoby w wypucowanych oknach. Tego dnia widziałam po co to wszystko. Po co sprzątanie, długie spacery po rynku w poszukiwaniu jemioły i prasowanie setek metrów materiału, który miał zawisnąć na oknach. Każde pomieszczenie w naszym domu miało swoje, przynależne tylko do niego ozdoby, a ja biegałam i sprawdzałam czy oby na pewno mama włożyła ten stroik co zawsze do porcelanowego ślimaka i czy te same plastikowe świeczki postawiła na oknie w przedpokoju. 
Dziś tę magię chcę mieć dłużej. Chcę cieszyć się nią przez cały miesiąc a nie tylko dwa dni przed świętami. Cały grudzień chcę umilać nam zapachem pierników, świerkowych gałązek i delikatnym światłem lampek. Wiem, że dla niektórych to za szybko. Ale dla mnie nie traci nic ze swojej wyjątkowości. Wręcz przeciwnie. Sprawia, że każdy dzień miesiąca jest wyjątkowy jeszcze bardziej niż poprzedni. Właśnie dlatego w naszym domu pojawiły się już pierwsze figurki reniferów, poduszki z Bożonarodzeniowym motywem zagościły na kanapie i pierwsze cukrowe laski zawisły na zielonych gałązkach. Z każdym kolejnym dniem świątecznych dodatków będzie u nas więcej. 
I od razu poniedziałek staje się lepszy, bardziej przyjazny i magiczny. Wiem, że ten grudzień będzie wyjątkowy. Ja kończę teraz to moje piernikowe latte popijane na kanapie przy świetle lampek i idę wrzucić firany do pralki a Wam zostawiam mały urywek naszej domowej magii. 













Mogą wpaść Ci w oko także:

0 komentarze: