Jak żyć

Domowe likiery i smarowidła na ostatnią chwilę. Włączam tryb slow.

03:57,0 Comments


23 Grudnia. Jutro Wigilia, a ja znowu zabiegana. Musze jeszcze umyć podłogi, przydałoby się jeszcze jedno ciasto i może dam rade jeszcze raz wytrzeć płytki w łazience. Stop. Nic z tego nie muszę. Muszę to poprzytulać córkę, która się w nocy rozchorowała i obejrzeć nową książeczkę syna o koparkach. 
Kiedy mi na czymś zależy zawsze chcę za dużo. Chcę, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Żeby dzieci były pięknie ubrane, mąż miał wyprasowaną koszulę a dom lśnił czystością. Zawsze staram się wszystkich zaskoczyć. Kupić prezenty marzeń, oryginalnie zapakować i najlepiej każdemu przywieźć wyjątkowe ciasta (tak ciasta bo co to jest jedno ciacho?). Tymczasem mój organizm mówi dość. Od kilku dni czuje się tak, że ledwo zwlekam się z łózka i nie pamiętam dnia kiedy nie bolałyby mnie stawy. 
Czas w końcu zatopić się w tej atmosferze, którą starałam się stworzyć. Nie ważne, że nie wszystko wyszło tak jak chciałam. Oczekiwania a rzeczywistość nie po raz pierwszy się u mnie minęły. Dziś jednak nie czuję już żalu, nie jestem zawiedziona. Nauczyłam się cieszyć z tego co mam. Kupiłam prezenty, o których marzyły moje dzieci choć zdecydowanie odbiegają od moich wyobrażeń idealnych zabawek, ugięłam się i pozwoliłam ozdobić im choinkę bombkami w najróżniejszych kolorach świata (marzyłam o biało czerwonej ale cóż - jeszcze wiele choinek przed nami) a do tego w rożnych częściach domu poustawiałam te trochę tandetne świąteczne figurki, pajacyki i inne Mikołaje, których odkrywanie tak bardzo cieszy moje dzieci. 








Myślałam, że uda mi się jeszcze upiec kolejne 4 ciasta, przygotować kilka świątecznych sałatek i może dokupić prezenty dla dalszej rodziny i znajomych. Teraz wiem, że zostanie już tak jak jest, Mam nadzieję, że te jadalne podarunki, które przygotowałam dla rodziny w zupełności wystarczą, ba będą nawet lepsze niż kupne prezenty. Domowe, przepyszne i przygotowane z sercem.
Pod choinką nasz mikołaj zostawi w tym roku buteleczki z likierami w dwóch smakach: likier kukułka i likier z białej czekolady. 


likier kukułka
To chyba najbardziej popularny likier. Większość przepisów w sieci wygląda bardzo podobnie.Ja wykorzystałam:
- puszkę mleka skondensowanego słodzonego
- około 200-300ml mleka zwykłego (krowie, sojowe czy jakie tam używacie)
- 250gr kukułek
- 300 ml wódki
Mleko skondensowane i zwykłe rozmieszałam w garnku, dorzuciłam kukułki i rozpuściłam je. Kukułki rozpuszczają się długo i trzeba często mieszać. Kiedy masa była jednolitej konsystencji dolałam wódki. 
Likier wyszedł obłędny! Jeśli lubicie mocniejszy spokojnie możecie dolać 100ml wódki więcej.

Likier z białej czekolady
- puszka mleka kokosowego
- puszka mleka skondensowanego słodzonego (lub niesłodzone + cukier)
- 250 gr białej czekolady
- 300 ml wódki

mleko kokosowe i mleko skondensowane podgrzać w garnku. Dorzucić czekoladę. Odczekać 2-3 minuty i rozmieszać na jednolitą masę. Dolać alkohol, wymieszać i przelać do buteleczek. Likier jest pyszny, w sam raz słodki, delikatny. Nuta kokosu jest tylko odrobinę wyczuwalna. 

Likiery możecie robić nawet w Wigilię rano. Wystarczy im kilka godzin i są gotowe do spożycia.

W słoiczkach znalazł się mój ulubiony lemon curd i solony karmel z orzechami.



Lemon curd
2jajka + 1 żółtko
150gr cukru
80gr masła
sok i skórka otarta w 2 dużych cytryn.
Jajka roztrzepać z cukrem w garnku. Dodać sok z cytryny, skórkę i masło i mieszać aż całość się połączy. Chwile pogotować. Uwaga, żeby nie przypalić kremu. Trzeba go cały czas mieszać. Inaczej powstanie "efekt jajecznicy". Przelać do wyparzonych słoiczków. Idealny jako dodatek do ciast, ciasteczek, deserów. Wymieszany z mascarpone i ubitą kremówka to najlepszy krem cytrynowy do tortów czy pavlovej. Możecie też podać go do gofrów naleśników albo łyżą wyjadać ze słoiczka :)

Solony karmel
szklanka cukru
około 60ml wody
50gr masła
180ml kremówki
pół łyżeczki soli

Cukier łączymy z wodą w garnku. Stawiamy na prawie największej mocy palnika i rozpuszczamy. Uwaga syropu nie mieszamy ani razu. Jak już go raz zamieszacie, to później cały czas trzeba go mieszać bo się przypali. Syrop nie mieszany zostawiamy żeby się gotował około 12-15 minut. Kiedy zobaczymy że robi się ładny brązowy kolor dodajemy masło i mieszamy. Uwaga reakcja jest bardzo intensywna!Jak masło isę rozpuści powoli wlewamy kremówkę. Tym razem także musicie uważać. Połączyć kremówkę z cukrem do uzyskanie jednolitej konsystencji. Jeśli w którymkolwiek momencie karmel się zetnie lub zrobią Wam się grudki wystarczyć go postawić ponownie na palnik i mieszać aż wszystkie grudki cukru się rozpuszczą. Na koniec zestawić z palnika i dodać sól. Przelać do wyparzonych słoiczków. Możecie także dorzucić pokrojone na na większe kawałki orzechy włoskie, ziemne, pekany czy takie jakie lubicie. Jak karmel się schłodzi na górę możecie także posypać go prażoną kukurydzą albo amarantusem ekspandowanym.


Ja od teraz mam urlop. Ładuję akumulatory. Przez najbliższych kilka dni będziemy wstawać z łóżek za późno, oglądać bajki zbyt długo i pewnie jeść też zbyt wiele. Tak, to jest zdecydowanie czas których kocham najbardziej. 



Kochani.
Życzę Wam zdrowych świąt spędzonych w gronie najbliższych. Oby ten czas był dla Was czasem relaksu, odpoczynku i celebrowania wspólnych chwil. Do zobaczenia po świętach!
Piernikowa J

Mogą wpaść Ci w oko także:

0 komentarze: