Dziecko

Stara malutka

15:13,0 Comments



Śledząc blogi o tematyce dziecięcej a w szczególności te skoncentrowane na modzie dziecięcej zauważyłam jeden trend pojawiający się niemal na wszystkich z nich. Coraz częściej też widać to po prostu na ulicach, w sklepach, w szkołach, a o dzieciach sławnych osób już nie wspomnę. Płeć dziecka, którego to dotyczy właściwie nie ma znaczenia aczkolwiek dziewczynki, a raczej mamy dziewczynek, zdecydowanie wiodą prym.  

Jak myślicie o co chodzi?

O trend który nazwałam „stara malutka”. O ubieranie dzieci w miniaturki ubrań dla dorosłych.

W dziecięcych modowych stylizacjach próżno szukać Myszki Minnie czy Kubusia Puchatka. Prędzej znajdziemy czarny  płaszczyk z Zary albo szare obcisłe rurki, które pewnie nie jedna z nas – mam, chciałaby mieć na sobie.

Przyznam od razu, że ja też „padłam ofiarą” (no to może za dużo powiedziane) ale podporządkowałam się temu trendowi.

Powiedzcie szczerze  która z nas nie chciałaby, żeby jej dziecko było tym najlepiej ubranym na przyjęciu czy imprezie w przedszkolu? Czy jest w tym coś złego?

Kiedy urodziła się Nina uwielbiałam ubierać ją w białe sukienusie. Oczywiście zawsze zwracałam uwagę także na wygodę malej, jakość materiału i cała tą resztę, na  którą pewnie każda z Was też patrzy przy wyborze ubranek dla swoich pociech. Wybierałam jednak takie o klasycznym kroju, z szarej dzianiny, do tego beżowe czy granatowe leginsy itp. Później, kiedy Nina stała się małym chodziaczkiem zakochałam się w klasycznych płaszczykach, kombinezonach i sukieneczkach. Mała właściwie do dwóch lat nie wiele miała różowych, świecących ubranek. Nie widziałam w tym kompletnie nic złego i dla jasności teraz też nie widzę. Dlaczego więc moja córka na co dzień biega w różowej bluzce z cekinami, spódniczce z Myszką Minnie i świecących brokatowych rajstopach?

Nina miała jakieś trzy latka. Wróciła z przedszkola i zapytała dlaczego ona musi chodzić w takich ubraniach. Pozwoliłam więc jej wybrać w sklepie bluzkę. Była czerwona, z Minnie, z cekinami i brokatem. Na początku denerwowało mnie to, że podobają jej się takie pstrokate rzeczy. Myślałam „jak ja mam ubrać w to dziecko, w taki kicz i tandetę”? Coraz częściej jednak słyszałam „mamusiu popatrz jakie to piękne…różowe…” Z czasem stwierdziłam, że jak nie teraz to kiedy? Kiedy będzie mogła założyć pstrokatą bluzkę, świecącą od góry do dołu spódniczkę i do tego te brokatowe rajstopki, które uwielbia? Ona chce wyglądać tak jak inne dzieci w przedszkolu.

Dzieci uwielbiają się przebierać i bawić w dorosłych. Często też biorą przykład z nas rodziców i właściwie podobają im się nasz stroje. W końcu fajnie mieć taką sukienkę jak mamusia. My też lubimy kiedy dzieci są uzupełnieniem stylu naszej rodziny i cieszymy się, że one same lubią te ubrania. Ważne jest jednak, żeby nie zatracać się w tym. Musimy pamiętać żeby zachować umiar w wybieraniu dorosłych ubrań dla naszych maluchów. Pozwólmy naszym dzieciom by mogły wykreować swój indywidualny styl, charakter i  osobowość. Owszem to nasze dzieci ale nie nasze małe kopie.  Kiedy ubieramy nasze dzieci tak jak siebie samych podświadomie możemy wywierać na nich presję, by zachowywały się też tak jak my. Żeby dzieliły nasze zainteresowania  i hobby.  A przecież ten mały człowiek ma prawo być kimś całkowicie innym niż my.

Pamiętajmy, że na chodzenie w klasycznych płaszczykach i modnych marynarkach nasze dzieci będą miały całe życie, a dzieciństwo jest jedno i bardzo krótkie. Pozwólmy by nasze dzieci miały szansę wyglądać jak dzieci.








Mogą wpaść Ci w oko także:

0 komentarze: