Mama

Zła matka

11:20,8 Comments


Ostatnio doszłam do wniosku, że ja chyba złą matką jestem.

1 Nienawidzę gotować!
Owszem, zrobienie raz na jakiś czas fajnej sałatki sprawia mi frajdę, ale na samą myśl, że znowu muszę zastanawiać się co ja mam dzisiaj zrobić na obiad żeby wszyscy byli zadowoleni mnie wykańcza. I efekt taki, że prawdziwy obiad bywa u nas gościnnie i to najczęściej A jest jego sprawcą :p

2. Nie lubię dzieci!

Na prawdę. Z przerażeniem doszłam do takiego wniosku. Kiedyś uwielbiałam maluchy. Taaakie słodkie i kochane. Uwielbiałam tez te wszystkie cicicic, kiciusie, pitutpitu i inne pierdolki. Od kiedy mam własne dzieci po prostu nie lubię innych. I tu nie chodzi o to, że nie lubię jakiegoś konkretnego dziecka bo coś tam. Ja po prostu nie lubię tego, że dzieci się ślinią, pierdzą, brudzą mnie, wycierają nos w moją bluzkę, że trzeba co 5 minut patrzeć czy czegoś sobie nie zrobią, organizować im zabawy itd. Kiedy jestem z moim dzieciakami inne totalnie mi nie przeszkadzają i chętnie bawię się z nimi, organizuję Kinder bale, wspólne zabawy i zajmuję się nie tylko moimi ale też innymi łobuziakami, jednak jak tylko zostawiam swoje dzieci tak najchętniej wszystkie inne dookoła mnie też usunęłabym gdzie pieprz rośnie.

3. W moim domu jest bałagan – żeby nie powiedzieć że burdel.
Zanim urodziła się Nina miała wizje domu. Mama w białej sukience, dziecko w jaśniutkich ubrankach na lśniącej podłodze pięknie bawiące się drewnianym konikiem przez dwie godziny. W rzeczywistości w każdym kącie mojego mieszkania walają się jakieś zabawki i nie, nie wszystkie są ekologiczne, edukacyjne czy z najnowszej kolekcji jakiejś drogiej marki.  Są takie, które po prostu zajmą moje dziecko choć na chwilę. Nawet jeśli to chiński grający samochodzik albo butelka po Coli. W zmywarce gary wołają od rana „wyjmij mnie”, pranie niedługo wyjdzie samo z brudnika a podłogę myłam ostatnio jak Igor rozlał herbatę bo kleiła się tak, że nie szło chodzić.  A teraz zamiast rzucać się do porządków siedzę i piszę ten tekst.

4. Marzy mi się impreza
W piątek zamiast myśleć i układać plany na cudowny rodzinny weekend, myślę czy któraś z babć przygarnie dzieciaki a ja będę mogła ubrać za krótką kieckę, za wysokie szpilki (jak na Matkę Polkę) i wybyć w miasto! I nie myśleć, że nie mogę wypić fajnego drinka, bo trzeba kupić buciki do przedszkola. Tak lubię wychodzić bez dzieci. Tak lubię wyglądać jak nie-matka. Tak lubię czasami po prostu poszaleć na imprezie i napić się wina w dorosłym towarzystwie! Uuuu to już skandal! Pijąca matka Polka – oby mi tylko opieka społeczna nie zapukała do drzwi.

5.  Zjadłam ostatniego banana.
To dopiero wyrodna matka co? Jeden banan w domu i ona go pożarła a nie zostawiła dzieciom no! Banan to przykład, ale tak, czasami po prostu zostawiam, biorę lub ba! nawet kupuję coś TYLKO dla siebie.

6. Włączam dzieciom bajki
Moje dzieci oglądają bajki. Czasami włączam TV i pierwszą z brzegu bajkę tylko po to, żeby pospać jeszcze 20 minut dłużej. A przecież powinnam wstać i sama zorganizować dzieciom najlepiej edukacyjne lub inne zachwycające, wspólne, rodzinne zajęcia. Do tego uśmiechać się od ucha do ucha, być wyspaną po 4 godzinach  snu i wyrozumiałą od samego rana, nawet kiedy moja córka po raz dziesiąty powiedziała, że nie odpowiada jej temperatura herbatki do śniadania.

7. Krzyczę
Czasami nie wytrzymuję, puszczają nerwy i krzyczę, tak po prostu. Ale tak robią tylko wyrodne matki! Prawdziwa mama rozmawia, tłumaczy na spokojnie pięćdziesiąt pięć razy, odpowiada na pytanie dlaczego nie możemy kupić tej zabawki za 500zł albo dlaczego nie można skakać z kanapy na główkę na podłogę.

8. Ulegam dzieciom
Kupuję butelkę Kubusia, albo parówki tylko po to, żeby w spokoju zrobić zakupy, żeby nie użerać się po raz kolejny z moimi dziećmi i nie tłumaczyć wszystkim starym dziadkom w sklepie dlaczego moje dziecko drze się jak opętane! Ba nawet specjalnie kupuję te tiulowe spódnice, żeby zaoszczędzić sobie 20 minut awantury przed wyjściem do przedszkola i tłumaczeń, że księżniczki też mogą ubierać spodnie.

9. „Nie wiem” 
W założeniach miało być inaczej. Zawsze miałam być przygotowana na każde pytanie. Zawsze miałam umieć wytłumaczyć dlaczego podejmuję taką decyzję, dlaczego na coś nie pozwalam lub się nie zgadzam.  Rzeczywistość jest inna i ja czasami naprawdę czegoś nie wiem i nie chce mi się wymyślać dlaczego coś jest tak a nie inaczej. Czasami po godzinie odpowiadania i tłumaczenia kończę znanym „bo tak” i choć wiem, że to z braku mojej siły to już taka jestem. Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania, szczególnie te które zadaje moja córka.

10. Bywam zmęczona.
Kto zostawia dzieci z tatą, zawija się kocem i przysypia na kanapie o 16 po południu? – tylko zła matka. Prawdziwa matka, wypija gigantyczną dawkę kawy i idzie z dziećmi na długi popołudniowy spacer i nawet te dni kiedy zwija się z bólu jej w tym nie przeszkadzają. No cóż mi zdarza się być czasami tą pierwszą!

I choć robię te wszystkie rzeczy i mam tak wiele cech złej matki (pójdę do piekła :p), to kocham moje dzieci i za nic nie zamieniłabym mojego życia teraz, na to, sprzed ich narodzin. Jestem jednak nie tylko matką. Czasami jestem po prostu kobietą, partnerką, człowiekiem który ma swoje potrzeby, swoje emocje, gorsze dni i potrzebuje odpoczynku.  Wierzę, że mimo to dla moich dzieci będę najlepszą mamą na świecie :)




Mogą wpaść Ci w oko także:

8 komentarzy:

  1. Świetny tekst. Dosłownie,jakbym czytała o sobie. Zastanawiam się czy te wszystkie idealne mamusie są takie cudowne po zamknięciu drzwi ich mieszkania i wylogowaniu się z sieci. Nikt nie jest idealny. Każdy ma prawo do spadku formy lub gorszego humoru. Ja też krzyczę, czasem nie chce mi się sprzątać i też moje dziecko ogląda bajki. Lubię gotować więc tutaj akurat przeciwieństwo. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślałam, że to takie banalne bycie idealną mamą, taką z obrazka. W rzeczywistości jest trochę inaczej. Wiadomo przecież, że nie jest tak, że tylko i wyłącznie wiecznie krzyczę na moje dzieci czy za każdym razem ulegam ich zachciankom, ale zdarza się i czasami to robię. Ostatnio w wielki piątek kiedy przebijałam się z Igorem w wózku na zakupach a Lidlu. Milion ludzi mlody się drze, ja chciałam już zrobić zakupy i mieć to głowy więc młody siedział i opychał się parówkami :). teraz to chyba niemodne powiedzieć, że nie jest się idealnym, że nie zawsze postepuje się z tymi wszystkim wzorcami wychowania dzieci, albo, że my matki mamy prawo też myśleć o sobie. Że nie jesteśmy cyborgami ani tez wyłącznie matkami, że każda z nas ma jakieś swoje potrzeby.

      Usuń
  2. Chyba siedzisz w mojej głowie bo mam tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ufff... dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak mam :) Ale wiesz, może właśnie nasze dzieci dzięki temu będą wiedziały i pamiętały, że matka też człowiek, że ma swoje potrzeby i swoje uczucia :)

      Usuń
  3. ja nawet lubię gotować ale:
    -jak robię to co lubią to marudzą że za często
    -jak gotuję coś nowego to marudzą że nie lubią
    -czasem uda mi się z czymś przypasować połowie rodziny to reszta nie chce obiadu bo nie przypasowałam
    -z tym przysłowiowym bananem to u nas jest tak,jak jest to leży i się psuje a jak zjesz to pretensja: nie ma bananów?!
    i oczywiście wiecznie narzekają że nie ma nic do jedzenia a lodówka pełna
    i weź tu dogódź
    Też bym poszła w miasto i zostawiła wszystko na głowie innych, a najlepiej wróciła do czasów szkolnych i bez problemowych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to u nas powoli zaczyna się robić podobnie. Albo obiad jest dobry dla Niny i A albo dla mnie i Igora :).
      A czasy, eh a pamiętasz jak byłaś dzieckiem i chciałaś być już dorosła, bo wtedy to tylko chodzisz do pracy i z głowy! nie musisz już odrabiać zadań domowych :P:P? ja tak miałam czesto wydawało mi się że dorosłość polega na spotykaniu się ze znajomymi, chodzeniu do pracy i płaceniu rachunków (żebeynie było na rachunki to myślałam, że zawsze jest i po prostu idziesz i płacisz i tyle :P)

      Usuń
  4. Gratuluje tekstu, uwielbiam czytać co piszesz, to cudowne uczucie wiedzieć, że nie jestem sama, szczególnie podczas tych dni gdy mam ochote schować się pod łóżko... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że nie tylko ja tak mam ;)

      Usuń