Mama

Noc jakich wiele

02:10,5 Comments


Północ…ogarniam dom, albo raczej podnoszę z podłogi te rzeczy, o które mogłabym się zabić w nocy, wstawiam zmywarkę i pralkę co by na rano już było wyprane. Idę się kąpać. Szybko jednak dociera do mnie, że szkoda mi 15 minut snu na siedzenie w wannie więc biorę szybki prysznic i uciekam do sypialni.

1 w nocy -  przez sen słyszę że Nina płacze bo znowu bolą ją nóżki. Kurde, muszę iść z nią jeszcze raz do lekarza, pamiętaj – powtarzam sobie w myślach. Wstaję do niej, robię herbatkę, masuję chwilkę daję buziaka- zasnęła. Wracam do sypialni.

1.30 budzi się Igor. Nie dość że zostały mu ślady po ospie jeszcze to do tego doszły trójki które za nic nie chcą mu się przebić. Idę do niego, daję wodę, głaszczę przytulam – w końcu zasypia a ja wracam do łóżka po drodze uderzając się łydką w jakiś jeździk – kurde dałabym głowę, że go stąd zabierałam.

2.30 Znowu Igi płacze. Żal mi go z jednej strony ale z drugiej mógłby już przestać.! Idę do niego a dalej powtórka z rozrywki.

4 nad ranem ponowni e słyszę płacz Igora. Teraz jednak drze się w niebogłosy. Wstaję, robię mu mleko bo wieczorem mało zjadł i głodny już jest. Zanoszę, po drodze nadeptując na drewniany klocek – kto wymyślił klocki dla dzieci z takimi krawędziami – zastrzelić od razu! Igi płakał tak głośno, że obudził siostrę więc i jej robię herbatkę do picia. Idę do sypialni ale już w drodze słyszę: „mamusiu, zostań ze mną”. Wracam,  tulę, kołyszę, jest… zasnęła. Szkoda tylko, że młody jak mnie zobaczył to nie chce już spać. No nic, szkoda mojego czasu na chodzenie w tą i z powrotem. Zostaję u dzieciaków i tak jest już 5 rano. Pomimo zaczepek Igora zasypiam na pół siedząco.

6.00 A wstaje do pracy, Ja próbuję obudzić Ninę do przedszkola, ale młoda marudzi, że nie, że się nie wyspała, że nie teraz, odwraca się i zasypia. Igor wymęczony nocnymi pobudkami też zasnął. No nic tym razem (hm… a kiedy tak nie było ostatnio) ja ją zawiozę, niech sobie trochę pośpi jeszcze, a i ja skorzystam i kładę się we własnym łóżku.
Otwieram oczy. Przez rolety w sypialni widzę przedzierające się promienie słońca. Z pokoju dobiegają mnie głosy dzieciaków. Igi sięgnął jakąś zabawkę, a Nina każe mu powtarzać nowe słowa.

Chwila zastanowienia!

O cholera!

8.45!

Nina znowu spóźni się do przedszkola, zaspałam godzinę rejestracji na wizytę w przychodni i po raz kolejny nie będę miała czasu na spokojne śniadanie z dzieciakami. W pośpiechu ogarniam siebie, młodą i Igora. Robię śniadanie - od zawsze wpajałam Ninie, że nie wychodzi się z domu bez śniadania więc teraz mam – za nic w świecie nie przekroczy progu bez porannej kanapki z serem. Przewijam młodego, na siebie zarzucam tylko jakieś spodnie, na makijaż i fryzurę nie ma już czasu. Jak zwykle szukam kluczyków od auta po całym domu – kurde kto mi je wiecznie przekłada! Uff są, udało się wychodzimy!


Witaj NOWY DNIU!


Mogą wpaść Ci w oko także:

5 komentarzy:

  1. ....uśmiechnęłam się jak nie wiem co przy kanapce z serem. :)
    Piękne macie te noce i poranaki- mimo wszystko!

    Ps. Każda literka na tym blogu tak ocieka taką codzienną miłością, że aż miło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz z perspektywy czasu (albo raczej nocy kiedy dane jest mi przespać 5 godzin ciągiem) też stwierdzam, że właściwie to wszystko ma swój urok. Gorzej jest jednak kiedy mam to sobie uzmysłowić pijąc trzecią kawę jednego dnia a moje oczy i tak same się zamykają ;) Pomimo całego zmęczenia kocham moje dzieciaki i moją codzienność i cieszę się, że widac to po moich wpisach :)

      Usuń
    2. Wiesz, zaglądam na bloga od jakiegoś czasu i szczerze mówiąc, serio Was podziwiam. Jesteście przecież jeszcze bardzo młodzi ale i jakoś tak szalenie dojrzali. Macie dwójkę dzieci, pracujecie ale i nie zapominacie o życiu. Macie rodzine, ale nie zapominacie o sobie samych (post o "złej matce" uwielbiam :D) Zmęczenie to naturalna rzecz, ale sama dobrze wiesz, że uśmiechy łobuziaków wynagradzają wszystko i siniaki po walnieciu w jeździk i ślady po klockach wbitych w stopy- WSZYSTKO. Super jednak, że wspominasz o tych (jakokolwiek brzydko to brzmi) "szarych stronach rodzicielstwa", właśnie ze względu na wiarygosność wracam na tego bloga(no dobra, jeszcze ze względu na szalenie piękne zdjęcia i uwiecznione na nich spojrzenia I. i N.;)) ). A w obliczu słynnej kampani "Nie zdążyłam zostać mamą.." myślę, ze takie blogi jak Twój byłyby większą zachętą do bycia mamą niżeli wszelkie sztuczne kampanie razem wzięte. Pozdrawiam- Piernikowa mamo ;)

      Usuń
  2. Hm, czyli taka zupełnie normalna noc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przy dwójce małych dzieci takie noce to norma :) Czasami zastanawiam się jak spędza się noce kiedy dzieci są starsze? hm... wtedy pewnie bede siedzieć i odliczać sekundy kiedy wrócą z imprezy :)

      Usuń