Dziecko
Nie bójmy się chwalić naszych dzieci!
Bardzo często czytam różnego rodzaju fora dla
rodziców. Nie zawsze się udzielam, ale czasami mi się zdarza. Wydawało mi się,
że na ten temat powiedziano już dostatecznie dużo, że każdy z nas, rodziców,
zna siłę i moc pochwał. Niestety po lekturze wielu postów dotarło do mnie, że
na co dzień chyba o tym zapominamy.
My, rodzice mamy w sobie taką trochę manię poprawiania
dzieci i zwracania uwagi na złe zachowania. Właściwie to nie tylko rodzice tak
mają. W codziennym życiu dorosłych też to złe zachowania dominują i zawsze są
zauważone. No bo kto z nas ma szefa, który doceni, że się starasz i robisz coś
więcej? ? Za to każdy szef zobaczy kiedy spóźnisz się do pracy czy popełnisz
błąd. W stosunku do naszych dzieci często zachowujemy się tak samo.
Na początek chce Wam powiedzieć jak NIE chwalę moich
dzieci.
Pochwały są dla dzieci bardzo ważne. Nie powinniśmy
ich jednak nadużywać. Jest kilka zasad, których ja sama bardzo pilnuję i staram
się ich trzymać.
Nigdy nie chwalę jednego dziecka kosztem drugiego. Staram
się nie mówić „Nina ale ty jesteś grzeczna, o wiele bardziej niż Igor”. I choć
czasami faktycznie jest to prawda, że w danej sytuacji i w danym momencie Igor
źle się zachowywał, to jednak staram się nie porównywać moich dzieci – choć przyznaję
nie zawsze wychodzi mi to perfekcyjnie i nadal się tego uczę. Uważam, że
porównywanie dzieci bardzo burzy relacje między rodzeństwem. Jednemu z dzieci
daje do zrozumienia, że jest gorsze od drugiego. Nie chcę też uczyć moich
dzieci takiego fałszywego przeświadczenia, że jest lepsze niż swoje rodzeństwo.
Nie chwalę czegokolwiek. Co to znaczy? Nie chwalę zachowań, które na
to faktycznie nie zasługują. Zdarzało się Ninie posprzątać pokój w ten sposób,
że wszystko wrzucała do szuflady pod łóżko. Z jednej strony pokój posprzątany,
z drugiej nie tak jak powinien i ona doskonale o tym wiedziała! Uważam że takie
zachowanie nie zasługuje na pochwałę. Nasze dzieci są bardzo rozumnymi
istotami. i doskonale wiedzą, kiedy robią coś dobrze, a kiedy nie. Po pierwsze
nie chcę wzmagać negatywnych postaw mojego dziecka fałszywymi pochwałami a po drugie
moje dzieci po prostu przestaną mi ufać, no bo jak ufać mamie, która widzi, że
coś robię źle ale dla świętego spokoju powie, że jestem super?
Nie chwalę z „ale”!. W dzieciństwie należałam do tych
uczniów, którzy raczej lubili się uczyć. Często do domu przynosiłam pozytywne
oceny a moi rodzice jak mantrę powtarzali „świetnie, że masz piątkę, ale mogło
być lepiej”. To „ale mogło być lepiej”
tak bardzo zapadło mi w pamięci, że czasami do dziś sama mam problem z
docenieniem własnych starań i osiągniętych sukcesów. Wydaje mi się, że coś
zrobiłam super i za chwilę do głowy przychodzi mi „Judyta, ALE gdybyś się postarała
bardziej mogłaś zrobić jeszcze to czy tamto”. Nie!
Staram się nie chwalić ironicznie. „Noo, widzisz, jak
chcesz to potrafisz no nie?!” czy „Ooo no proszę co to się stało, że zjadłaś
obiad”. Bardzo nie lubię takich zachowań rodziców. Niby to pochwała, a człowiek
czuje się gorzej niż zanim został pochwalony.
Jak zatem chwalę moje łobuzy?
Kiedyś uważałam, że lepiej jest chwalić nie cechy
osobowości dziecka czy jego wyglądu a zachowania, cechy i umiejętności nabyte. Nadal
uważam, że te drugie są godne pochwał.
Jeżeli widzę, że moje dziecko świetnie dogaduje się z rówieśnikami, potrafi
pomagać innym czy dzielić się zabawkami to je za to chwalę. Uważam, że daję
wtedy moim dzieciom sygnał, że takie zachowania są pozytywne i dzięki temu mam
wpływ na to, jak moje dzieci będą potrafiły odnaleźć się w społeczeństwie. Pamiętajmy
jednak, że poprzez pochwały wzmagamy w dziecku poczucie własnej wartości. Coraz
częściej dzieci, a dziewczynki chyba w szczególności wpadają w kompleksy przez
to jak wyglądają czy jak się zachowują. Rówieśnicy potrafią być naprawdę okrutni
wobec swoich kolegów. Już teraz moja Nina – a nie ma jeszcze 4 lat – potrafi przyjść
smutna z przedszkola bo koleżanka jej powiedziała, że jest brzydka, bo nie ma
długich włosów. Codziennie staram się mówić moim dzieciakom, że są śliczne,
mądre, mają piękne oczy i włosy. Jednakże nigdy nie mówię, że są lepsze i
ładniejsze przez to od swoich kolegów.
Podkreślam raczej, że wszystkie dziewczynki są śliczne i fajne i nie
ważne czy maja długie czy krótkie włosy.
Staram się chwalić nie tylko za osiągnięty sukces.
Uważam, że najbardziej warte pochwał są same starania naszych dzieci. To, że
próbują zrobić coś lepiej niż dotychczas, nauczyć się czegoś, wkładają w coś
mnóstwo wysiłku. Dzięki temu uczę swoje dzieci, że nie każdy wysiłek zawsze
prowadzi do zamierzonego celu ale ważne są starania i konsekwencja w działaniu.
Używam zdań i a nie tylko słów. Znacie to uczucie,
kiedy staracie się zrobić pyszną kolację, ubrać, pomalować a Wasz partner w ramach
pochwały rzuca krótkie "noo super"?! Czy
nie wolałybyście usłyszeć: „ fenomenalna pieczeń, taka soczysta i ten niesamowicie orzeźwiający deser. Ooo i tak pięknie ci w tym nowym zielonym
makijażu– pasuje do twoich oczu” (no dobra trochę przesadziłam, nie znam faceta
który zauważy nowe cienie na powiekach :p) Chcę przez to jednak powiedzieć, że nie
tylko ilość pochwał się liczy ale też ich jakość. Rzucone na szybko „super”
nigdy nie będzie tak wartościowe jak zdanie, które faktycznie opisuje to co
warte pochwalenia. Nasze dzieci też to doceniają!
Wiem, że wyszedł mi elaborat jednak zdanie, które
przeczytałam gdzieś na forum napisane przez mamę, która stwierdziła, że ona”
nie ma za co pochwalić swojej córki bo jej córka naprawdę nic nie potrafi i w
niczym nie jest dobra” wzbudziło we mnie tyle emocji, że nie mogłam się
powstrzymać przed napisaniem tego posta. Nie jestem też psychologiem i nie
uważam się za jakikolwiek autorytet. Powyższy tekst wynika wyłącznie z moich
spostrzeżeń i życiowych doświadczeń i pewnie jeszcze w życiu wiele się w tej
kwestii nauczę, jednak nigdy nie przestanę używać pochwał. Uważam że w procesie
wychowania dzieci pochwały pełnią bardzo ważną rolę. Dzięki temu budujemy poczucie
własnej wartości u dzieci, mobilizujemy je do działania, doceniamy ich wysiłki
i starania.
Ciekawa też jestem Waszych sposobów na chwalenie
dzieci. Może uważacie podobnie do mnie, albo wręcz przeciwnie, macie całkowicie
inne zdanie na ten temat. Podzielcie się swoją opinią, bo temat na prawdę wart
jest dyskusji.
Zgodzę się - pochwały są bardzo ważne ale nie należy ich nadużywać. Trzeba znać umiar by dziecko się zanadto do bycia idealnym nie przyzwyczaiło...
OdpowiedzUsuńwww.MartynaG.pl
Dlatego własnie nie jest tak, że chwalę za wszystko. Jednak nie uważam, że pochwałami mozna "zepsuć dziecko" i moim zdaniem większą krzywdę można dziecku wyrządzić brakiem pochwał niż ich nadmiarem. Ale oczywiście najlepiej jest znaleźć złoty środek :)
UsuńDokładnie.. .jak w każdym temacie ;)
UsuńJa rzadko chwalę jedno dziecko gdy drugie jest obok, z reguły jak to drugie słyszało to zaraz wymagało by go się chwaliło za byle co :-p
OdpowiedzUsuńU nas Igor jeszcze nie do końca rozumie o co chodzi, ale i tak domaga się uwagi jak tylko rozmawiam z Niną
UsuńPodzielam Twoje podejście do kwestii pochwał. Od urodzenia chwalę synka, wtedy kiedy na to zasłużył i jego zachowanie jest warte pochwały. Nic nie szkodzi, że będąc noworodkiem nic nie rozumiał, myślę, że czuł te pozytywne emocje. Teraz już zaczyna rozumieć swoje zachowanie i jego konsekwencje. Pochwały odgrywają dużą rolę w wychowaniu.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i mądry tekst. Pozdrawiam. :)
Ja też często chwaliłam dzieci już jak były maluszkami.
UsuńDziękuje i pozdrawiam
Zgadzam się z Tobą. Swoje dzieci chwalę wtedy kiedy na to zasłużą oczywiście z umiarem :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja czasami mam wrażenie, że my rodzice częsciej chwalimy za mało niż za dużo Ae wiadomo, nie wszystko mozna pochwalić, jednak jest to bardzo ważne ;)
Usuń