Mama
O tym jak Igor zmienił swoją mamę...
Już
mając 20 lat wiedziałam, że najważniejsze dla mnie w życiu to zostać mamą!
Minęły trzy lata i urodziła się Nina. Zakochana byłam w niej do szaleństwa.
Wydawało mi się, że jestem już taką świadomą mamą. W końcu mam córeczkę, którą
kocham nad życie, tworzę swoją własną rodzinę i podejmuję ważne życiowe
decyzje.
Jednak
tak naprawdę największe zmiany zaszły we mnie dopiero po narodzinach Igora.
Druga
ciąża różniła się właściwie wszystkim (nooo… prawie, jedyne co się nie
zmieniło, to wymioty 30-40 razy dziennie, codziennie do 25 tygodnia ciąży!)
Byłam już bardziej świadoma, wiedziałam jak zmieni się mój organizm, nie
panikowałam „aż tak” – co nie oznacza, że byłam cały czas spokojna ;)
Narodziny
mojego synka przyniosły wiele pozytywnych zmian. Ekscytacja ponownym
macierzyństwem była, owszem, ale już inna, bardziej świadoma niż szalona – co
absolutnie nie znaczy, że gorsza.
Największe
zmiany zaszły jednak we mnie samej. Jestem bardziej pewna siebie, swoich
decyzji zarówno tych dotyczących macierzyństwa jak i też innych – takich
bardziej codziennych, życiowych. Czuję się bardziej świadoma swojej kobiecości,
swojej wartości jako człowiek, matka, gospodyni domu, partnerka. Nie
czuję już, że muszę udowodnić całemu światu jaką jestem super mamą, jak super
prowadzę dom i jaka fajna ze mnie kobieta. Nie muszę też zawsze
wyglądać jak milion dolarów, w idealnie ułożonych włosach i pełnym makijażu. W
białej koszulce i flanelowych spodniach też czuję się sexi :)
Teraz
wiem, że ważna jest moja rodzina i to co i jak czują oni, a nie to co o mnie
myślą inni. Dopiero teraz, z dwójką maluchów, mam poczucie, że tworzymy taką
prawdziwą pełną rodzinę (choć nie wykluczam, że jeszcze kiedyś powiększy się
ona o kolejnego członka – tylko ciiiiiii…… bo to tajemnica! Nie zdradźcie mnie.
Wszyscy jak słyszą że BYĆ MOŻE chciałabym mieć w życiu kiedyś jeszcze jedno
dziecko to każą mi się popukać w czoło włącznie z A ;)
Wiecie
co chcę Wam przez to powiedzieć?
Czuję
się szczęśliwa z moimi najcudowniejszymi łobuzami. Uwielbiam rozmowy z moją
młodą choć pyskatą już córką, kocham ten słodki zaczepny uśmieszek Igora choć
wiem, że zaraz coś zbroi i cieszę się, że po całym ciężkim dniu mogę wtulić się
w ramiona A i odpocząć. Kocham całą trójkę najmocniej na świecie i
wiem, że oni też mnie kochają. Kochają mnie taką jaka jestem! Nie muszę
sztucznie się zachowywać czy czegokolwiek im udowadniać. Czuję się świetnie w
roli mamy, partnerki i coraz bardziej "dorosłej" (hmm.. chciałam
napisać dojrzałej - ale do pełnej dojrzałości głównie tej emocjonalnej chyba
jednak jeszcze trochę mi brakuje) kobiety.
Macierzyństwo bardzo zmienia, wiem sama po sobie jakie miałam podejście do otoczenia przed urodzeniem pierwszego dziecka a jakie teraz mam gdy już mam trójkę :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ewanka
Oj Taaak mnie zmieniło zdecydowanie bardziej, niż kiedykolwiek przepuszczałabym, ale to jest na prawdę fajne. Lubię siebie taką jaka jestem teraz :)
UsuńJudyta, w życiu nie pomyślałabym, że z nas się takie mamuśki zrobią. A jednak! I to jest takie cudowne. Strasznie fajnie, że masz już dwójeczkę takich słodziaków, są cudowne!! A blog rozwija się świetnie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Martuś:) oJ ja też bym nie pomyślała! ja to w ogóle jako pierwsza chyba z dwójką dzieci :) Ale świetnie się czuję jako mama i za nic bym tego nie zmieniła :)
UsuńChyba nam matkom nikt nie da więcej szczęścia niż RODZINA....
OdpowiedzUsuń(potwierdzone naukowo! :P)
www.MartynaG.pl
To fakt, chociaż ja kiedyś myślałam, że mnie się to nie zdarzy. Kiedyś wydawało mi się, że jestem taką twardą laską, która nie zeświruje na punkcie dziecka, a jednak ;)
UsuńOj po narodzinach dziecka wszystko nabiera nowych barw. Świat ma już inny wymiar, a nawet ulubione potrawy inny smak. Całe życie się przewartościowuje i zmieniają nasze priorytety. Macierzyństwo to trudny, ale bardzo smaczny kawałek chleba.
OdpowiedzUsuńTrudny, oj trudny i juz teraz nie raz się o tym przekonałam. Ale za nic w świecie bym tego nie zmieniła ;)
Usuń